Jest to dla mnie piosenka 2020 roku. W najtrudniejszych momentach tego pamiętnego roku włączałam sobie tą piosenkę i śpiewałam z całych sił "NAUCZ UFAĆ
Pomocy , kolega? jest taki czarek , co mnie zaczepia , przezywa itp . np. debilka itd. więc ja mu też cos tam mówię np. smierdzisz itp: ) ale wczoraj jego mama do mnie że on nie śmirdzi wgl więc ja jej to powiedziałam ze on mnie zaczepia i ja nie będe stała i słuchała o ona że no chyba chlopaków nie będzie zaczepial ;/// co mam
Odpowiedzi. właściwie to nic nie znaczy, poprostu jest taka opcja i jak w nia klikniesz np, ze zaczepiacz jakiegoś tam JANA NOWAKA to u niego na profilu będzie pisało, ze go zaczepiłaś. i można sie tak zaczepiać bez końca>.< wiem coś o tym.. Tak jak kogoś zaczepiasz w rzeczywistości.. ale to jest komputerowo :) Tak się zaczepiasz
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. Hanna Lis choruje na endometriozę. Gwiazda mówi o swoim schorzeniu bardzo otwarcie. W rozmowie z serwisem dziennikarka wyznała, dlaczego zdecydowała się głośno mówić o tej chorobie. Hanna Lis opowiedziała o swojej chorobie. Dlaczego zdecydowała się mówić głośno o endometriozie?Hanna Lis nie ukrywa, że zmaga się z endometriozą. Dziennikarka gościła ostatnio w programie "Kwarantanna live" Marcina Cejrowskiego, w którym zdradziła dlaczego zdecydowała się publicznie mówić o swoim schorzeniu."Stało się to przypadkiem, ale ten przypadek sprawił, że nagle zrozumiałam, że ta choroba jest czymś po pierwsze nierozpoznanym, po drugie wstydliwym. Ja tego zupełnie nie rozumiałam. Pamiętam, że to było jeszcze wtedy, kiedy pracowałam w Telewizji Polskiej. Byłam wówczas wraz z Ewą Wanat prowadzącą programu "Kobiecy punkt widzenia" i zaczepiła mnie wówczas Marzenka Rogalska, w toalecie zresztą. Mówi: słuchaj Hanka, bo Ty kiedyś coś mówiłaś o endometriozie, że Ty chorujesz, a my teraz mamy gości, mamy takiego profesora, który jest specjalistą od endometriozy i czy Ty byś mogła usiąść i pogadać? Ja wiem, że to będzie trudne". Jednak dla Hanny Lis ten temat nie okazał się wcale taki trudny."Zastanawiałam się: dlaczego to ma być trudne? I z buta poszłam i pogadałam. To zostało uznane za jakiś akt odwagi, podzielenia się czymś strasznie wstydliwym, intymnym" - wyznała Hanna dziennikarki trzeba głośno mówić o tej chorobie i nie powinno to być coś wstydliwego."Ja do tej pory słyszę: przyznała się pani do tego, że choruje na endometriozę. Przyznać można się do tego, że się ukradło towar ze sklepu, albo że się kogoś potrąciło na pasach. Ale przyznać się do tego, że się choruje? To nie jest nic wstydliwego. Dla mnie stało się oczywistym, że ta choroba jest bardzo nierozpoznana" - powiedziała Hanna Lis w rozmowie z Plejadą. Hanna Lis zdradziła, co kobiety z endometriozą najczęściej słyszą od lekarzyHanna Lis zdradziła też, jakie słowa od lekarzy słyszą kobiety, mierzące się z tą chorobą."Dziewczyny, tak jak ja, przez całe lata słyszały od swoich lekarzy: to ma boleć, to jest kobiecość, kobiecość boli, jak pani zajdzie w ciążę, to przejdzie. Kobiecość nie musi tak boleć, nie musi boleć tak, żebyśmy wyły i nie były w stanie normalnie funkcjonować. To nie przechodzi po ciąży. Wiem, bo u mnie po ciąży wróciła ze zdwojoną siłą" - powiedziała Hanna zdradziła też, że dzięki głośnemu mówieniu o swojej chorobie, pomogła wielu kobietom, które piszą do niej wiadomości w mediach społecznościowych.
Beata: Moje dzieciństwo to lubelska Starówka i kamienica przy ulicy Grodzkiej. Ze starszym rodzeństwem: Mariolą i Jarkiem, uwielbialiśmy to miejsce i znaliśmy tu każdy kąt. Mama zajmowała się domem, a tata prowadził firmę budowlaną. To on utrzymywał rodzinę. W podstawówce uczyłam się gry na skrzypcach, przez sześć lat chodziłam też do ogniska baletowego. Instruktorzy zaproponowali mi dalszą naukę baletu w Warszawie. Rodzice nie wyrazili na to jednak zgody. W liceum krótko trenowałam szermierkę i gimnastykę artystyczną. Zaczęłam też śpiewać. Śpiewała również moja siostra - w zespole Oda 70. Z kolei brat komponował. Dla mnie i dla Jarka muzyka stała się całym światem. Poza szkołą tylko ona się liczyła. Dla Marioli muzyka też okazała się ważna. W zespole Oda 70 śpiewała przez wiele lat. Interesowała się poezją, podsuwała mi do poczytania wiersze. Pisała również teksty piosenek. I to ona zainspirowała mnie do tworzenia. I nagle ktoś Ci powiedział, że będziesz sławna. Beata: Zawsze czułam, że będę robić w życiu coś ciekawego, coś twórczego. Gdy byłam małą dziewczynką, zaczepiła mnie na ulicy cyganka. Wywróżyła mi sławę i interesujące życie, pełne podróży. Koledzy się ze mnie śmiali, no bo jak to - dziewczyna ze Starówki będzie sławna?! Według nich było to niemożliwe! We wrześniu 1975 roku Beata rozpoczęła naukę w prestiżowym III Liceum Ogólnokształcącym imienia Unii Lubelskiej w Lublinie. Wtedy podjęła decyzję o tym, że będzie artystką. Życie dziewcząt w szkole nie było łatwe. Obowiązywała moda "szarej myszki", czyli spódnice musiały być w kolorze granatowym lub czarnym, a bluzki białe. Szkoła, potocznie zwana Unią, była wtedy najbardziej artystycznym ogólniakiem w mieście. To tutaj uczył się Janusz Józefowicz, twórca Teatru Buffo. Działały tu kabarety, zespoły wokalne. Mimo szaroburych czasów komuny młodzież organizowała imprezy i wesoło spędzała czas. W szkole Beata obowiązkowo zakładała granatowy fartuch z białym kołnierzykiem. Opowiadałaś mi, że Twój fartuch często był niemiłosiernie pomięty… Beata: (śmiech) Bo tuż przed lekcjami wyciągałam go z plecaka. Po lekcjach od razu znowu lądował w torbie. W szkole nie można też było mieć żadnych ozdób, biżuterii czy pomalowanych paznokci. Po lekcjach spotykaliśmy się, żeby słuchać muzyki i imprezować. Słuchałam różnych artystów i zespołów: Jimiego Hendriksa, Led Zeppelin, Deep Purple, Queen, Pink Floyd. Poznawałam różne gatunki muzyczne i różne style śpiewania. Zaczynałeś od grania w piwnicy. Andrzej Pietras: Jako mały chłopiec mieszkałem w kamienicy przy ulicy Lubartowskiej, koło hali Koziołek w Lublinie. Odbywały się tam wszystkie lubelskie koncerty i mecze koszykówki. Trenowałem koszykówkę, a jednocześnie bardzo interesowałem się muzyką. Pierwszym instrumentem, na jakim zagrałem, była perkusja. Mając trzynaście lat, już grałem na bębnach i śpiewałem. Wtedy poznałem starszych kolegów, z którymi założyłem pierwszy zespół. Graliśmy w piwnicy. Tłukłem się na jakichś pudełkach, krzesłach i garnkach, żeby nie było za głośno. Ale i tak to wszystkim przeszkadzało. Takie były początki. Zanim poznałem Beatę i Jarka, miałem zespoły, z którymi już coś nagrywałem, i parę razy odwiedziliśmy studio w Radiu Lublin. Oto największa sceniczna wpadka Beaty Kozidrak! - oglądaj w Tymczasem Beata chodziła do liceum. Śpiewała w chórze szkolnym oraz w zespołach Meloman i Fobos. Kiedy zdałaś sobie sprawę z tego, że masz świetny głos i że śpiewanie będzie Twoim zawodem? Beata: (śmiech) W drugiej klasie liceum zakochałam się. On grał w zespole szkolnym i dlatego dołączyłam tam jako wokalistka. Śpiewanie zaczęło mi sprawiać coraz większą przyjemność. Odkryłam, że mam szeroką skalę głosu. Chociaż w tamtym czasie często mi się wydawało, że mój głos jest piskliwy. To szkoła otworzyła mnie artystycznie. W Unii kwitło życie kulturalne: udzielał się Janusz Józefowicz, działało mnóstwo kabaretów i zespołów. Pamiętam też moją panią profesor od rosyjskiego, która organizowała "Spotkania przy samowarze". Natomiast na jednej z akademii, gdy zaśpiewałam "Ave Maria", zauważyłam, że mój głos działa na ludzi, a niektóre profesorki po prostu płakały. Po lekcjach prawie codziennie zostawałam na próbach, jadłam cokolwiek w mieście i dopiero wieczorem wracałam do domu. Nie opłacało mi się wracać wcześniej, bo mieszkałam już wtedy na Ponikwodzie, daleko od szkoły. To były cudowne lata, które zadecydowały o mojej przyszłości. Czy w tym samym czasie Twój brat Jarek miał zespół? Beata: Nie, nie. To Andrzej miał zespół, który nazywał się Targowisko Próżności, a Jarek do niego dołączył. Poznali się przez swoich przyjaciół. Jarek chodził wtedy do Liceum Sztuk Plastycznych w Lublinie, ja miałam trzynaście, może czternaście lat. Z tamtego okresu pamiętam tylko, że Jarka totalnie zafascynowała muzyka. Sam nauczył się grać na gitarze. Jesteśmy więc rodziną samouków (śmiech). We dwoje występowaliśmy wtedy na imprezach studenckich w Lublinie, Chełmie, Świdniku, Kraśniku, gdzie uczyliśmy się obycia ze sceną. Najpierw wykonywaliśmy jakieś standardy, a potem dołączyliśmy kompozycje Jarka. Jedną z pierwszych była "Szagadaga". Później napisał muzykę do wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej "Lenartowicz". Andrzej Pietras - Menedżer Bajmu, mąż Beaty Kozidrak. Producent wszystkich płyt zespołu, kompozytor takich przebojów, jak: "Diament i sól", "Nagie skały", "Ja", "Miłość nie umiera". Urodził się 19 listopada 1954 roku w Lublinie. Zodiakalny Skorpion. Często zmie¬niał szkoły, a wszystkiemu winne były długie włosy, których nauczyciele nie akceptowali. Typ niepokorny. Ma siostrę Elżbietę. Wychowywał się w domu pełnym miłości i ciepła. W mediach raczej go nie zobaczycie i nie usłyszycie. Działa z drugiego planu, ale bez niego nic nie jest możliwe. Gra pierwsze skrzypce w zespole. Twórcza wyobraźnia, intuicja, pasja i pracowitość doprowadziły go na szczyt, ale tylko on wie, jaką cenę za to zapłacił. Wszyscy, którzy mają z nim do czynienia, dobrze go zapamiętują. Jest twardym negocjatorem i niejedna osoba powie o nim: trudny gość. Bystry obserwator. Krytyczny, wymagający jako szef. Znakomity strateg. Dalszy ciąg tekstu znajdziecie w książce Ewy Tutki "Płynie w nas gorąca krew"! Oto największa sceniczna wpadka Beaty Kozidrak! - oglądaj w
PIOSENKA ROSYJSKA Piosenka rosyjska i jej twórcy spod znaku poezji zaangażowanej to temat bardzo rozległy. Twórczość takich wykonawców jak WYSOCKI, OKUDŻAWA, BICZEWSKA to setki pieśni, mocno poruszających serca nie tylko Rosjan, ale też Polaków. Przeglądając pyty natkniecie się Państwo zarówno na płyty studyjne jak i zapisy koncertów. Oprócz wyżej wymienionych, w zakładce tej figurują też bardziej rozrywkowi wykonawcy tj. choćby AŁŁA PUGACZOWA czy niezawodny CHÓR ALEKSANDROWA. Jest 50 produktów. Pokazano 1-20 z 50 pozycji
zaczepiła mnie piosenka rosyjska